Witajcie znów!
Przeczytałam kiedyś bardzo mądre słowa.."Jeśli książka na Ciebie nie oddziałuje, nawet w najmniejszym stopniu, to nie czytasz odpowiedniej książki..."
W 100% zgadzam z osobą, która je napisała. To prawda, książka potrafi wzbudzić najróżniejsze uczucia, przenieść nas w najróżniejsze stany emocjonalne.... ale czy lubicie gdy pojawia się..wzruszenie?
Ktoś by pomyślał, no jak? ryczeć przy książce?
Nie chodzi tylko o łzy,
ale o utożsamianie się z bohaterem. Wejść w jego osobowość, poczuć to... a nie pozostać zwykłym obserwatorem.
Dzięki Colleen Hoover przeniosłam się w ten świat całkowicie. Razem z Holderem przeżywałam ból i utratę siostry. W końcu każdy z nas kiedyś kogoś stracił... nie tylko w wyniku śmierci..
Bohaterowie mimo dość młodego wieku, okazują się nad wyraz dojrzali i świadomi swoich wyborów. Przecież to nie ich wina, że życie obrało taką a nie inną ścieżkę?
To nie my decydujemy o naszym losie...
Nie chcę opisywać tej książki, chcę żeby każdy, kto będzie ją czytał, poczuł te słowa indywidualnie i zrozumiał tą historię na swój własny sposób... bo każdy przeszedł inną ścieżką w życiu....
Miłego czytania!