Cześć!
"Bankier to ktoś, kto pożycza ci parasol, gdy świeci słońce, i prosi o zwrot, gdy tylko zacznie padać"Lubicie kryminały ? Ja bardzo... właśnie przebrnęłam przez 400 stronicowe wypociny Kernick'a..
(z całym szacunkiem do autora).
Szczerze?
Nie wiem co mnie tknęło,że akurat ją wzięłam do ręki w bibliotece.
Może zaciekawił mnie sam tytuł?
a jeszcze bardziej zainspirowały
3 linijki pod nim...
Opinii nie znalazłam dobrych, ale zaryzykowałam.
Ponoć o gustach się nie dyskutuje.
ale do rzeczy...
Główna bohaterka : Andrea Devern, kobieta biznesu. BOGATA...
dostaje telefon. Jej córka została uprowadzona. Ma 48 godzin na dostarczenie określonej kwoty przez porywaczy... żeby nie było nudno, jej partner też znika.
Czy jest w to zamieszany? Czy Adreii uda się odzyskać córkę? Czy może ufać porywaczom?
Sprawdźcie sami. Moje osobiste odczucia są takie : dupy mi nie urwało. Z reguły po kryminałach trzęsę portkami,bo moja bujna wyobraźnia robi swoje...nagle staję się obserwatorem zaistniałej sytuacji i chłonę każdą literkę, każdy wyraz,a co parę sekund słychać tylko szelest przerzucanej kartki.
Mimo,że książka sama w sobie nie jest gruba, jak wspomniałam na samym początku zaledwie nie całe 400 stron, to miałam naprawdę mega problem żeby dotrwać do końca.
Autor ciągle kręci się w okół jednego wątku, bez konkretnego celu, historia się ciągnie... i ciągnie.. akcja nabiera lekkiego tempa dopiero przed samym końcem co i tak nie sprawiło żebym dostała gęsiej skórki.
Na podsumowanie proszę Was tylko o jedno. Nie sugerujcie się nigdy niczyją opinią, nawet moją.
To są tylko moje indywidualne odczucia, moja subiektywne myśli. Przeczytajcie sami,a wtedy dopiero wydajcie ostateczny sąd.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz